TRYB JASNY/CIEMNY

Odbijać czy nie odbijać




Mimo posiadanej dość (moim zdaniem) dużej wiedzy teoretycznej i oczywiście pewnych wyobrażeń na temat macierzyństwa, kiedy zostałam mamą, stanęłam przed mnóstwem rzeczy, których się zupełnie nie spodziewałam. Jedną z nich była kwestia odbijania dziecka po karmieniu.
Z dzieciństwa pamiętam obrazki moich sióstr, po każdym wieczornym karmieniu (bo tych karmień najczęściej byłam świadkiem) przekładających swoje dzieci przez ramię, koniecznie w towarzystwie białej tetrowej pieluchy i oczekiwanie na słodkie w niemowlęcym wieku "bee". Po usłyszeniu tego jakże wyczekiwanego odgłosu, dzieci moich sióstr szły spać, czy raczej były usypiane. I tyle w temacie. Mając w pamięci wyżej wymienione sytuacje, kiedy skończyłam karmić swojego synka po raz pierwszy, również odruchowo niemal podniosłam go do odbicia. No i trzymałam, Minęła minuta, minęło pięć minut, minęło dziesięć minut. I nic. Cisza. Żadnego "bee". Ba, mojemu synkowi było ewidentnie niedobrze w pozycji przez ramię, ręka zaczęła mnie boleć, a głowa niebezpiecznie opadać. 
W końcu poddałam się, odłożyłam dziecko do szpitalnej mydelniczki i właściwie poszłam spać, wykończona po porodzie. Podczas próby kolejnego karmienia - to samo. Sytuacja ciągle się powtarzała, aż podzieliłam się swoimi obserwacjami z koleżanką z sali. Trochę wyśmiała moje zmartwienie, wszak po porodzie żołądek noworodka jest malutki, mleka kobieta teoretycznie ma mało lub leci tylko siara, więc po czym tu ma się mu odbijać.

Pobyt w szpitalu zakończył się, wróciliśmy do domu, a temat odbijania wciąż wlókł się za nami. Przecież mój synek z dnia na dzień, tygodnia na tydzień jadł ciut więcej. Po każdym karmieniu moje dziecko zasypiało i nie odbijało. Na dodatek wpisałam w wujka Google odpowiednie frazy, You Tube również podsunął mi mrożące krew w żyłach filmiki i z tego wszystkiego wynikało, że brak odbicia równa się w skrócie kolkom, ulewaniu, zadławieniu i śmierci. Kiedy zapoznałam się z tym wszystkim, po karmieniu synka, z maniakalnym uporem na siłę próbowałam go odbić. Szukałam skutecznych metod jak sprowokować odbicie. Trzymałam go przez ramię, nosiłam w pozycji fasolki, sadzałam go na kolanach, podtrzymując głowę. W tym okresie, po wszystkich wygibasach, odbiło mu się może trzy razy. Nie przyszło mi rzecz jasna do głowy, żeby nieco poszerzyć swoje poszukiwania o nieco mniej chwytliwe i mrożące krew w żyłach nagłówki. Nie zwróciłam też uwagi na to, że moje dziecko właściwie nie pokazuje żadnych niespotykanych objawów, czasem miał problem z kupą, czasem z gazami, ale wszystko to jest normalne u noworodka i małego niemowlaka, ze względu na niedojrzałość układu pokarmowego.

Odbijanie zaczęło śnić mi się w tych nielicznych kilkugodzinnych przerwach na sen. Każde karmienie wiązało się ze stresem a w głowie kotłowało się jedno pytanie "Co zrobić gdy dziecku się nie odbija?". Wreszcie nadeszła wizyta położnej środowiskowej, która odbyła się nieco później niż powinna. Złota kobieta pocieszyła mnie i oświeciła, że jeśli dziecko jest karmione piersią i dobrze przystawiane, nie trzeba go odbijać i nic nie powinno mu się stać, jednak jeśli dziecko jest karmione butelką, koniecznie należy je podnieść do odbicia, ponieważ podczas picia butelką do przewodu pokarmowego dziecka, dostaje się bardzo dużo powietrza... Mojego synka karmiłam piersią, ale zaczęłam zastanawiać się co jeśli będę musiała wyjść, ściągnę mleko i ktoś będzie musiał go nakarmić butelką? Co wtedy?

Nadal to, że moje dziecko nie odbija po karmieniu nie dawało mi spokoju. W chwili przebłysku, postanowiłam poszukać informacji naukowych w języku angielskim. I tym sposobem dotarłam do badań z 2014 roku, w których badano dwie grupy rodziców odbijające i nieodbijające niemowlęta. Obserwacja trwała trzy miesiące i wiecie co? Nie wykazała żadnej różnicy między jedną a drugą grupą jeśli chodzi o ulewanie czy kolki! Dzieci były  karmione piersią i butelką. Znaczy to tyle, że podnoszenie dziecka do odbicia nie ma większego znaczenia przy tych nieprzyjemnych dolegliwościach. Jeżeli dziecko będzie miało dostać kolki lub ulać i tak się to stanie, niezależnie czy mu się odbije czy nie. Kolejna ważna informacja, którą wyczytałam - powietrze, którego dziecko nałyka się podczas karmienia i tak się wydostanie - górą lub dołem ;)

Tak więc jeżeli Wasze dzieci również należą do tych nieodbijalnych... nie martwcie się - odbijanie lub nieodbijanie nie sprawi, że ich ulewanie albo kolki pogorszą się lub polepszą. 

Komentarze

Polecam

instagram @dzieckiembadz

Copyright © Dzieckiem bądź