Szwedzki model wychowania: analiza wolności, samodzielności i roli przyrody w pedagogice "Dzieci z Bullerbyn"
W opowieści o małej wsi na północy jest coś, co od lat działa na wyobraźnię pedagogów i rodziców: naturalność. Nic nie jest tam przekombinowane, a mimo to każde doświadczenie bohaterów prowadzi w stronę rozwoju. To właśnie dlatego tak wiele osób wraca do książki Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren, żeby na nowo odczytać, skąd w tym skandynawskim klimacie bierze się odwaga do dawania dzieciom swobody.
Wolność w tej szwedzkiej wsi nie ma nic wspólnego z beztroskim „rób, co chcesz”. Jest bardziej jak uchylone okno - świeże powietrze, ale z szybą, która nie pozwala na zupełną samowolkę. Dorośli w Bullerbyn nie stoją nad dziećmi z lupą; oni jedynie czuwają w tle. A kiedy otoczenie ufa dziecku, dziecko zaczyna ufać sobie. I tu właśnie rodzi się ta wyjątkowa jakość szwedzkiego wychowania.
Naturalna samodzielność
W Bullerbyn nikt nie „uczy samodzielności” na komendę. Ona się po prostu tworzy naturalnie. Jednego dnia podczas obowiązków w gospodarstwie, innego - w trakcie drobnej decyzji, którą można podjąć samodzielnie.
To model, w którym dorośli nie odbierają dzieciom tego najważniejszego: poczucia sprawczości. Każdy, kto pracuje z dziećmi, widzi, jak ogromną różnicę robi możliwość powiedzenia: „Potrafię to zrobić sam”. W skandynawskim podejściu nie chodzi o przyspieszanie dojrzewania, lecz o pozwolenie, by dojrzewanie miało swój własny rytm.
Dzięki temu samodzielność przestaje być celem samym w sobie. Staje się konsekwencją dobrze prowadzonego dzieciństwa.
Przyroda jako pełnoprawny nauczyciel - ta część, którą współczesność czasem gubi
Przyroda w Bullerbyn nie jest dekoracją. Nie jest tłem ani „miejscem zabawy”. Jest przestrzenią, która wychowuje równie skutecznie jak dorośli - tylko robi to ciszej i w sposób bardziej angażujący zmysły, jak nieograniczony plac zabaw.
Dziecko, które biega po polu, wchodzi w rolę badacza. Ktoś, kto wchodzi zimą w zaspę, rozumie właściwości śniegu lepiej niż po godzinie wykładu fizyki. Ktoś, kto obserwuje, jak zmienia się wiejskie podwórko, uczy się stałości i zmienności świata bez wielkich słów.
To właśnie ta prostota środowiska naturalnego sprawia, że dzieci w Bullerbyn mają przestrzeń, by naprawdę być - a nie tylko „funkcjonować” w planie dnia. Przyroda daje coś, czego nie da się zaprogramować: poczucie zakorzenienia.
Życie na wsi jest nierozerwalnie związane z cyklem natury i pracą rolną. Dzieci uczestniczą w tych pracach (np. sianokosy, żniwa, opieka nad zwierzętami), co daje im poczucie przynależności i uczy odpowiedzialności. Długie letnie dni i krótkie zimowe dni wpływają na to, kiedy i w co się bawią.
Relacje rówieśnicze z nutą rywalizacji - mała społeczność, która działa
W książce "Dzieci z Bullerbyn" można zaobserwować elementy rywalizacji płci (a dokładniej: rywalizacji między grupą chłopców a grupą dziewcząt), choć jest ona przedstawiona w łagodny, dziecięcy i beztroski sposób. Dzieci często mają własne tajemnice i kryjówki, które starają się ukryć przed przeciwną płcią (np. chłopcy ukrywają swoje korytarze w stogach siana, a dziewczynki swoją polanę z poziomkami). Chłopcy często płatają figle dziewczynkom (np. straszenie ich, przebranie Bossego w koszulę nocną Lisy), a dziewczynki potrafią się zrewanżować (np. żart ze "skarbem" i baranimi bobkami).
Ważne jest jednak, że mimo tych elementów rywalizacji, dominują bliskie i przyjazne relacje. Dzieci z Bullerbyn tworzą zgraną grupę, spędzają ze sobą niemal cały czas i często współpracują, a ich drobne konflikty i konkurencja są częścią idyllicznego obrazu beztroskiego dzieciństwa.
Współpraca w Bullerbyn działa tak sprawnie, bo wynika z partnerskiego traktowania siebie nawzajem. Każdy głos jest słyszalny. Każda decyzja - wypadkową rozmów. Dzieci uczą się, że społeczność to nie układ zwycięzca/przegrany, ale coś, co buduje się krok po kroku, czasem intuicyjnie.
To właśnie ten element szwedzkiego modelu wychowania jest często wskazywany jako fundament późniejszych kompetencji społecznych.
Szwedzka powściągliwość wychowawcza - cisza, która daje dzieciom przestrzeń
Dorośli w "Dzieciach z Bullerbyn" pełnią bardzo ważną rolę, choć pozostają w cieniu dzieci. Są oni przedstawieni jako życzliwe, stabilne i ciche tło, które zapewnia dzieciom poczucie bezpieczeństwa i wolności. To wychowanie, w którym nie chodzi o obserwowanie wszystkiego z checklistą. Chodzi o to, by umieć się wycofać, gdy dziecku nie zagraża niebezpieczeństwo - i wejść wtedy, kiedy naprawdę trzeba.
Ta powściągliwość to przeciwieństwo współczesnych "helikopterowych rodziców". Chroni dzieci przed nadmiernym komentowaniem, poprawianiem, kierowaniem szeroką ścieżką. Dzięki temu mogą uczyć się doświadczając, a nie dostając instrukcje.
I to właśnie takie codzienne drobiazgi budują ich dojrzałość. Powolną, naturalną, zdrową.
Dlaczego wizja dzieciństwa z Bullerbyn jest nadal aktualna?
Być może dlatego, że w świecie pełnym bodźców i pośpiechu Bullerbyn przypomina nam, że dzieciństwo nie musi być złożone i przesycone wymyślnymi aktywnościami, żeby było wartościowe.
To historia, która podpowiada, że:
• wolność potrzebuje granic, ale nie klatek;
• samodzielność kwitnie tam, gdzie dorosły nie robi za dziecko wszystkiego;
• przyroda to nauczyciel, który nie krzyczy, a działa;
• relacje bez wyścigu szczurów naprawdę są możliwe.
Szwedzki model wychowania nie jest ideałem do kopiowania jeden do jednego. Jest raczej lustrem, w którym widzimy, jak bardzo dzieci rozwijają się wtedy, gdy mają odrobinę przestrzeni, sensowną wolność i dorosłych, którzy wierzą w ich możliwości.

Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteś! Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)